green_green_yellow napisał(a):
Tak więc, bardziej to śmichowe, niż skuteczne, a wiszące gdzie się da szmaty reklamowe już zapewne ludzi znieczuliły na jakiekolwiek komunikaty. Szkoda wydanych pieniędzy. To miało pomóc, czy Pełnomocnik robi sobie reklamę?...
Reklamę może trochę tak, ale moim zdaniem to nie była zła zagrywka. Pełnomocnik tym samym pokazał, że stara się wejść w dialog z kierowcami i wypisuje się z dyskursu pt. "Wojna blachosmrodów z roweroterrorystami". Deeskalacja tego konfliktu z perspektywy jego urzędu jest wskazana, gdyż musi on pertraktować z instytucjami, które raczej zaliczyć należy do "lobby prosamochodowego".
Nieskuteczność akcji z bannerem pozwoli więc wykazać, że same apele są nieskuteczną metodą i potrzebne są rozwiązania infrastrukturalne i aparatu przymusu, aby uzyskać efekt. Będzie precedens: "sami widzicie, próbowaliśmy apelować, ale nic to nie dało, więc teraz trzeba wysłupkować/zacząć odholowywać etc.".
Natomiast jeśli jednak akcja okaże się skuteczna, to też nie ma w tym nic złego - będzie kamyczkiem do ogródka przyzwyczajania kierowców do tego, że rowerzyści są równoprawnymi uczestnikami ruchu.
Osobiście mam dwa zastrzeżenia do tej akcji:
1. Wieszanie bannerów jest generalnie chorobą tego miasta i kiepsko, że Pełnomocnik też na nią choruje. Niemniej jestem w stanie przymknąć na to oko, z uwagi na potencjalne korzyści.
2. Wybór miejsca: raczej wszyscy rowerzyści ze "środowiska" są zgodni, że akurat ta DDR jest przykładem złego (wręcz niepotrzebnego) projektu, który potem generuje konflikty wśród użytkowników. Stanowisko "skoro już zbudowali tę DDR, trzeba egzekwować jej przejezdność" ma jakiś sens, ale rodzi też sporo wątpliwości, no bo czy warto egzekwować coś, co jest nieużyteczne i nieprzemyślane? Czy nie lepiej by było, gdyby Pełnomocnik na taką akcję wybrał jakąś DDR, która jest sensowna?
Tutaj można by zaś rozważyć, czy tej DDR nie zlikwidować, przeznaczając ją na miejsca parkingowe, a rowery po prostu puścić jezdnią, ewentualnie uspokajając na niej ruch. To dopiero byłby niezły gest koncyliacyjny wobec obu środowisk.