zm.org.pl

Dziś na Szanajcy miałem kulturalną utarczkę z panem ze Straży Miejskiej który błędnie twierdził, że muszę korzystać ze ścieżki rowerowej, która znajdowała się po mojej lewej stronie. Powoływał się na przepisy, więc polecam posiadanie odpowiednich fragmentów prawa drogowgo (i najlpiej artykułów na ten temat z ZM czy Miasta Na Rowery) zapisanych na telefonie.



edit: natomaist naprawdę istotną poradą której nie widziałem w poradnikach, jest uwzględnienie faktu, że ludzie mają generalnie instynkt stadny, czyli konkretnie: kierowcy pojazdów często powtarzają zachowanie kierowcy przed nimi na zasadzie "skoro on tak robi, to ja też", bez zachowania jakichkolwiek środków ostrożności i łamiąc przepisy. w szczególnosci chodzi mi o przejazd przejazdy rowerowe na wielopasmowych ulicach: na skrzyżowaniu Sobieskiego z Sikorskiego jadąc ścieżką wzdłóż Sobieskiego po zachodniej stronie jezdzni notorycznie zdarza mi się sytuacja, w której wjeżdzam na przejazd (jadąc w stronę centrum), a kierowca (jadący na południe) skręca w Sikorskiego. Przejazd jest na tyle długi (4 pasy) że często mogę utrzymać prędkość i kierowca spokojnie zdąży skręcić i odjechać, bez ryzyka kolizji (mimo że technicznie obaj jesteśmy na przejździe dla rowerów w tym samym czasie). Natomiast, jeżeli za tym kierowcą jedzie drugi (i trzeci), który też skręca w Sikorskiego, istnieje naprawdę duża szansa, że nawet nie przyjdzie mu do głowy, że należy się rozejrzeć i ustapić miejsca potencjalnemu rowerzyście, bo przecież samochód przed nim skręcił płynnie i bez zwalniania czy zatrzymywania się, więc wystarczy zachować odstęp za nim i skręcić. Oczywiście w momencie, kiedy drugi samochód znajdzie się na przejeźdzcie, ja zdąże pokonać już te kilka pasów i znajdę się na jego masce. Taka sama sytuacja często zdarza mi się na skrzyżowaniu Wołoskiej z Domaniewską, ale może zdarzyć się zawsze i wszędzie.