zm.org.pl

Dostałem to samo 3 minuty później (:

Zainspirowany wypadkiem opisanym w temacie o sytuacjach z Warszawy zacząłem czytać o tym, co jest, a co nie jest przejazdem rowerowym, w wyniku czego nasuneło mi się pytanie: jaki znak widać (kiepsko, bo zarówno on jak i pasy są starte) na poniższym zdjęciu:

'powyżej pasów'? Wygląda jak połowa znaku P-11, który wygląda tak:



i oznacza przejazd dla rowerów. Prześledziłem ulicę Belwederską i Sobieskiego, na niektórych widać normalny znak p11 (dwa rzędy prostokątów), natomiast duża część przejazdów dla rowerów (?) jest oznaczona w sposób widoczny powyżej - jedna linia prostokątow namalowana obok pasów dla pieszych. O co tu chodzi, i czy to w ogóle są przejazdy zgodnie z prawnym punktem widzenia?

IMHO nie jest to prawidłowe.
Ale ogólnie cała ta trasa jest trochę nie ten teges bo sygnalizacji dla rowerów też brakuje... Tj. światła obowiązują wszystkich poza cyklistami, którzy mogą jechać zawsze (w teorii).

Przeglądam Google Maps, wzdłuź KEN też widać takie oznaczenie w niektórych miejscach.

_________________
Inżynier to pewien stan umysłu,a nie tytuł.

http://www.tvnwarszawa.pl/informacje,ne ... 62294.html

I na suwa mi się pytanie , być czy mieć???

_________________
Inżynier to pewien stan umysłu,a nie tytuł.

Uważam że dyskusja czy połówka P-11 + pasy wystarcza jako przejazd rowerowy jest nieco akademicka, skoro na Sobieskiego/Sikorskiego ani pasów, ani tej jednej linii już praktycznie ... nie ma. (chyba że jest odmalowane już, nie jestem pewien)

Na zdjęciu które znalazł em c jak byk widać znak pionowy D-6b.

Tam nie jest główny problem ze znakami, tylko ze złym ustawieniem świateł i z geometrią zachęcającą do ryzykownego skręcania. Też regularnie muszę w tym miejscu wymuszać swoje prawa ;) Co nie znaczy że jestem przeciwny odnowieniu oznaczenia poziomego, najchętniej kolorkiem.

Pasy i połówka P-11 są już odmalowane, widać to na zdjęciu ze strony tvn klik, znak D-6b jest widoczny, ale od strony jezdni.

Natomiast wróciłbym do tej połówki P11, bo nawet parę minut przy Google Maps wystarczyło żeby znaleźć wiele takich przypadków, natomiast nie potrafię odnalezć żadnego dokumentu sanckjonującego takie oznakowanie przejazdu. Dyskusja może nie być aż tak akademicka w przypadku (puk puk) wypadku i sprawy w sądzie, bo może się okazać, że to co uważamy za przejazd wcale przejazdem nie jest i jeżeli było się na nim na rowerze, to z miejsca jest się przynajmniej współprawcą.

Przy okazji polecam też stronę http://www.norc.pl/street-view/ na której znalazłem zdjęcie z D-6b, jkest na niej znane z Google street view dla Warszawy (i zapewne innych miast, ale nie patrzyłem).

Zawsze możesz się wytłumaczyć że widziałeś wcześniej D-6b (np. z autobusu), oraz nie było znaku pionowego końca drogi dla rowerów. Myślę że rowerzysta nie powinien odpowiadać za wadliwe oznaczenie poziome, nawet w Polsce...

Czy tam w ogóle jest dozwolone kręcenie w prawo (Sikorskiego) ze środkowego pasa Sobieskiego? Jeśli tak, to trzeba kogoś spytać czym to jest uzasadnione, a jeśli nie - to może jakiś separatorek między pasem prawym a środkowym zawnioskować? Albo przynajmniej trójkątne P-21.

BTW, widzieliście jaki ładny, gładki asfalt kładą po wschodniej stronie Sobieskiego? I nawet jest zachowana ciągłość na przejazdach!

Nie jest, a separator byłby fajny - ogranicza i prędkość i dwupasmowość.

Co do oznakowania - jeśli takiego oznakowania nie ma w przepisach, a przy tym na pierwszy rzut oka wygląda jak istniejące - tj. przejazd rowerowy, do tego znak pionowy (ważniejszy) wskazuje na przejazd to nie wyobrażam sobie uznania cyklisty za winnego. Co najwyżej współwinnym może zostać uznana osoba, która taką organizację zatwierdziła.
Oczywiście ciężko określić ilu instancji i prawników by to wymagało...