arch. kraj. napisał(a):
no rozumiem,
najlepszym rowiązaniem byloby wycięcie drzew przy chodniku wzdłuż Warszawskiej i puszczenie tamtędy drogi rowerowej... ale poleci kilkanaście lub kilkadziesięt drzew a na to potrzebna jest zgoda dzielnicy .... a za każde pozwolenie na usunięcie jednego drzewa płaci się po kilka - kilkanaście tysięcy ... takie są przepisy
Fakt, dzielnica musi sama sobie wydac pozwolenie i sama od siebie przyjąć opłatę. Dramat
Co do opłat, to na mocy ustawy "o ochronie przyrody" zwolniona od opłat są m.in. "za usunięcie drzew które które zagrażają bezpieczeństwu ruchu drogowego oraz kolejowego albo bezpieczeństwu żeglugi" (art 86.1 pkt 5 ustawy) i "w związku z przebudową dróg publicznych i linii kolejowych" (art j.w. pkt 6 ustawy). Tu jak mniemam sprawa podpadałaby przynajmniej pod ten drugi paragraf - budowa drogi rowerowej jest także przebudową drogi publicznej.
Poza tym art 84.1 pkt 5 mówi: "Posiadacz nieruchomości nie ponosi opłaty za usunięcie drzew lub krzewów jeżeli przesadzone albo posadzone w zamian drzewa lub krzewy zachowały żywotność po upływie 3 lat od dnia ich przesadzenia albo posadzenia lub nie zachowały żywotności z przyczyn niezależnych od posiadacza nieruchomości, należność z tytułu ustalonej opłaty za usunięcie drzew lub krzewów podlega umorzeniu przez organ właściwy do naliczania i pobierania opłat." I to też jest jakieś rozwiązanie problemu rzekomego problemu drzew.
Choć oczywiście ja bym wycinkę minimalizował. Co nie znaczy, że podporządkowałbym tej minimalizacji wszystko - należy pamiętać bowiem, że droga rowerowa musi być przede wszystkim użyteczna. inaczej jej budowa nie ma najmniejszego sensu.
_________________
Pozdrawiam rowerowo - Rafał 'Raffi' Muszczynko
__________________________________________________
Jeździć możesz powoli, ale myśleć musisz szybko